Kurs moderatora Design Thinking był dla mnie jednym z ciekawszych szkoleniowych doświadczeń. Czy podobne odczucia towarzyszyłyby mi, gdybym wziął udział w kursie online? W ostatnich dniach testowałem Design Thinking Start – nową propozycję od DT Institute.
Dobrze wspominam pierwsze spotkanie z DT Institute. Choć miałem doświadczenie, wyniesione z warsztatów kreatywności i dysponowałem sporym zasobem narzędzi twórczego rozwiązywania problemów, w DT znalazłem wartościowe uzupełnienie dla dotychczasowych działań. Od tego czasu nasze ścieżki kilkukrotnie się przecinały: spotykaliśmy się na kursach w Poznaniu i Krakowie, przygotowałem warsztaty SCAMPER na 3. Design Thinking Fest w Warszawie, a kilka miesięcy temu wspólnie prowadziliśmy sesję dla uczestników projektu Silver Starters. Przez ostatnie 3 lata okazjonalna współpraca z DT Institute była dla mnie świetną odskocznią od pracy ze studentami. Dlatego ze sporym zainteresowaniem podszedłem do nowego projektu dziewczyn – Design Thinking Start, reklamowanego jako pierwszy taki kurs on-line!
Kilka ostatnich dni spędziłem na sprawdzaniu jego możliwości. Zapraszam na krótką recenzję. Zacznijmy od konstrukcji kursu.
Uporządkowane myśli. Układ kursu
Design Thinking Start jest złożony z 10 lekcji. Każda z nich trwa od kilku do kilkunastu minut. Nie oznacza to, że ukończysz kurs w jedno popołudnie. Oprócz nagrań znajdziesz sporo dodatkowych materiałów: case study, zadania domowe i narzędzia do samodzielnej pracy.
Całość jest uporządkowana w przejrzysty sposób. Kolejne kroki procesu (lekcje 3-7) przebiegają w oparciu o ten sam schemat: cel – narzędzia – ćwiczenia. Dzięki takiemu układowi treści łatwiej zrozumieć, jaką rolę pełni dany etap, a uczestnicy, którzy do tej pory utożsamiali Design Thinking wyłącznie z narzędziem generowania pomysłów, mogą spojrzeć na proces z szerszej perspektywy.
Bardzo podoba mi się dodanie do lekcji transkrypcji nagrań. Jeśli z jakiegoś powodu wolisz uczyć się czytając, niż oglądając wideo – masz taką możliwość. To wygodne rozwiązanie, ułatwiające porządkowanie wiedzy w trakcie kursu. Mnie pozwalało na powtórki, dostosowane do tempa, które najbardziej odpowiadało moim potrzebom.
Być może dobrym pomysłem byłoby podzielenie nagrań na rozdziały – w podobny sposób, jak niektóre koncerty na YouTube (np. TEN). Choć lekcje są krótkie, czasem chciałem wrócić do konkretnego fragmentu i musiałem ręcznie szukać go na linii czasu.
Pomocna byłaby opcja dodawania notatek bezpośrednio w panelu użytkownika. Ucząc się, lubię notować – tutaj musiałem robić to w dodatkowym pliku tekstowym.
Czego nauczy Cię Design Thinking Start?
Zespół DTI to profesjonalistki. Firma realizuje projekty dla największych marek na rynku, współpracuje z samorządami i mniejszymi przedsiębiorcami. Tę różnorodność doskonale widać w kursie Design Thinking Start. W nagraniach często pojawiają się odwołania do doświadczeń, jest sporo praktycznych wskazówek, a materiały zostały uzupełnione o case studies. Doceniam pokazanie dwóch stron medalu DT. Kasia i Sara nie traktują go jako recepty na wszystko i – co szczególnie wartościowe – potrafią przyznać się do błędów i niepowodzeń (jedna z lekcji nosi tytuł It’s OK to fail). To budujące, zwłaszcza, jeśli dopiero zaczynasz swoją przygodę z Design Thinking i masz obawy, czy uda Ci się przeprowadzić idealny proces. Podpowiadam: prawdopodobnie zaliczysz drobne potknięcia, ale to nic złego.
Przyglądając się zawartości kursu, nie ma się za bardzo do czego przyczepić. Nie znajdziesz tu mitów i półprawd o kreatywności (w stylu podziału na twórczą i analityczną półkulę) ani obietnic bez pokrycia. Jest merytorycznie, rzeczowo i wiarygodnie.
Kilka kwestii szczególnie przypadło mi do gustu.
Perspektywa użytkownika i elastyczność
Po pierwsze, bardzo podobał mi się sposób, w jaki Sara mówi o zbieraniu informacji podczas prezentacji narzędzia Scenariusz wywiadu. Wskazówki dotyczące pytań, ale też zachęta do porzucenia sztywnego scenariusza na rzecz podążania za rozmówcą, są bardzo cenne. To prawdopodobnie jeden z najzgrabniejszych przykładów tłumaczenia podstaw empatii w DT, jaki miałem okazję oglądać.
Nie tylko ilość
Drugą kwestią, którą należy docenić, jest zwrócenie uwagi na kryteria podczas generowania pomysłów. Mnóstwo razy słyszałem, że liczy się ilość pomysłów! Wprowadzając uczestników kursu Design Thinking Start do części poświęconej szukaniu rozwiązań, Kasia zwróciła uwagę na istotny aspekt – ich różnorodność:
Zwracamy też uwagę na różnorodność, ponieważ – kiedy pomysły są do siebie zbyt podobne – powstaje wiele wersji jednego rozwiązania. Na tym etapie chodzi o szukanie nowych możliwości i poszerzanie perspektywy.
Sprowadzanie kreatywności wyłącznie do płynności myślenia (czyli generowania dużej liczby pomysłów w stosunkowo krótkim czasie) jest nieuzasadnionym uproszczeniem, które często pojawia się podczas warsztatów twórczego rozwiązywania problemów. Podejście, zaproponowane w kursie to dobry krok w kierunku koncepcji J.P. Guilforda, leżącej u podstaw psychologii twórczości. O wyróżnionych przez niego kryteriach, ułatwiających ocenę zdolności twórczych, pisałem więcej W TYM MIEJSCU).
Show, don’t tell
Moje TOP 3 treści z Design Thinking Start zamykają części, poświęcone prototypowaniu i testowaniu (ze względu na to, jak mocno są ze sobą powiązane, potraktowałem je jako całość). Wyraźnie wybrzmiewa w nich apel o oddzielenie prezentacji pomysłów od sprzedaży. Rozwiązanie powinno bronić się samo – nie chodzi o jego nachalną promocję i przekonywanie na siłę o drzemiącym w nim potencjale. Czasem lepiej jest porzucić pomysł i pogodzić się z jego niepowodzeniem, niż poświęcać energię i środki na rozwijanie czegoś, co przekonuje wyłącznie Ciebie, a nie odbiorców. Sara i Kasia kilkukrotnie podkreślają w nagraniach korzyści, wynikające z zastosowania tego podejścia.
Na plus z pewnością wypada także ilość i różnorodność narzędzi – autorki kursu oddają do Twojej dyspozycji w sumie 16 propozycji, które ułatwią przełożenie teorii na praktykę:
Krytycznym okiem
Jedyne wątpliwości, dotyczące treści kursu, miałem podczas części poświęconej etapowi generowania pomysłów. Nie zrozum mnie źle – podobnie, jak pozostałe lekcje, ta również została przygotowana z dużą starannością. Nie jestem jednak przekonany do techniki analogii (tutaj występującej jako alternatywne dla burzy mózgów Inspiracje analogiczne). Moim zdaniem tworzenie trafnych analogii wymaga sporego doświadczenia trenera. Tym bardziej – moderowanie sesji, wykorzystującej elementy bioniki czy synektyki. Nie jestem pewien, czy osoby, które dopiero rozpoczynają swoją przygodę z Design Thinking i – szerzej – z prowadzeniem sesji twórczego rozwiązywania problemów, mają wystarczające kompetencje, żeby zrobić to dobrze. Nawet mimo przejrzystej i zrozumiałej karty pomocy, prezentowanej przez prowadzące. Kasia i Sara kilkukrotnie mówią o twórczej odwadze. Moim zdaniem równie istotna jest trenerska pokora, dlatego początkującym moderatorom sugerowałbym raczej pozostanie przy burzy mózgów lub jej modyfikacjach (część z nich opisałem TUTAJ; uwaga: w tekście pojawiają się również bardziej skomplikowane techniki, jak analiza morfologiczna, czy przywoływane wyżej synektyka i bionika). Jeśli potraktujemy propozycję Inspiracji analogicznych jako uzupełnienie, a nie alternatywę, będę spokojniejszy o powodzenie sesji generowania pomysłów.
Zabrakło mi też jasnej deklaracji, że ocena pomysłów jest potrzebna. Nie ma nic złego w tym, że odtwórcze albo niedopracowane rozwiązania mogą zostać poddane konstruktywnej krytyce (włożenie czarnego kapelusza z koncepcji de Bono pozwala uniknąć potencjalnych zagrożeń i doszlifować wstępne propozycje). Po prostu nie powinno się tego robić w trakcie generowania pomysłów, żeby nie podcinać skrzydeł uczestnikom. Oddając sprawiedliwość – w nagraniach pojawiają się informacje o tym, że słabsze pomysły odpadają w trakcie procesu, a do końca zazwyczaj dotrwają najlepsze koncepcje zespołu. Chciałbym, żeby wątek krytyki pojawił się w kursie – na przykład podczas omawiania sposobów selekcji pomysłów. Myślę, że dzięki temu łatwiej byłoby uniknąć dość częstej sytuacji, w której trenerzy/moderatorzy nagradzają jakąkolwiek aktywność uczestników – nawet wtórną i z kreatywnością mającą niewiele wspólnego.
Estetyka
Materiały zostały przygotowane z najwyższą starannością. Kolejne lekcje ogląda się z przyjemnością. Tutaj wszystko się zgadza: dźwięk, kadry, doświetlenie planu, ładne ujęcia. Nagrania cieszą oko i są miłą odmianą od nagrywanych telefonem webinarów, które w ostatnim czasie zalewają media społecznościowe.
Pod względem realizacji szczególnie podoba mi się część Narzędzia w akcji. Kasia i Sara pokazują w niej jak wykorzystać w praktyce materiały dołączone do kursu. Wideo jest dynamiczne i świetnie się je ogląda. Zresztą – przekonaj się na własne oczy:
Zdobądź certyfikat. Końcowy test wiedzy
Ostatnim elementem kursu jest test wiedzy. Przed Tobą 17 pytań – musisz poprawnie odpowiedzieć na 13 z nich, żeby zaliczyć materiał i otrzymać certyfikat. Bez obaw – poziom trudności nie jest szczególnie wygórowany. Do zdobycia wymaganej ilości punktów wystarczy uważne obejrzenie plików wideo. Uwaga: niektóre pytania są podchwytliwe!
Myślę, że ciekawym usprawnieniem testu byłaby możliwość zweryfikowania swoich odpowiedzi. W wersji, którą testowałem, po zakończeniu testu wyświetla się informacja o ilości zdobytych punktów oraz link do wygenerowania certyfikatu. Zabrakło mi szansy na sprawdzenie, gdzie udzieliłem poprawnych wskazań, a w którym miejscu popełniłem błąd.
Co dalej?
Po zaliczeniu testu i odbiorze certyfikatu nadal pozostajesz pod opieką. Bezpośrednio z kokpitu użytkownika możesz dołączyć do grupy na Facebooku. Dzięki temu zyskujesz dostęp do wymiany opinii i – co wydaje się szczególnie wartościowe – poszerzasz sieć kontaktów i poznajesz perspektywę innych uczestników kursu.
Grupa stopniowo się rozwija, pojawiły się w niej pierwsze sesje Q&A oraz materiały uzupełniające. Warto zajrzeć na nią również ze względu na dostęp do konsultacji doświadczonych ekspertek. Bardzo podoba mi się troska o użytkownika i towarzyszenie mu w pierwszych próbach praktycznego wykorzystania podejścia Design Thinking.
Podsumowanie
Zamiast klasycznego podsumowania postanowiłem sięgnąć po rozwiązanie, które pojawia się w trakcie procesów Design Thinking Institute (również w ramach kursu Design Thinking Start). Swoje przemyślenia przełożyłem na narzędzie Podobało mi się/Chciałbym, skupiając się na najważniejszych obserwacjach. Zacznijmy od plusów:
Podobało mi się:
✅ część Narzędzia w akcji – dla mnie najmocniejszy element kursu. Czytelne instrukcje, przełożenie teorii na praktykę i świetna realizacja zachęcają, żeby do niej wracać,
✅ estetyka – wizualnie cały kurs robi świetne wrażenie,
✅ podział treści (cel – narzędzia – ćwiczenia),
✅ czytelność (Kasia i Sara prowadzą kurs w sposób uporządkowany i zrozumiały),
✅ materiały do pobrania, ułatwiające pracę i wzbogacające skrzynkę narzędziową początkujących moderatorów,
✅ transkrypcja nagrań – świetne rozwiązanie dla wszystkich, którzy wolą lekturę od oglądania,
✅ case studies i dzielenie się konkretnymi przykładami,
✅ dedykowana grupa na FB, ułatwiająca wymianę opinii;
Chciałbym:
⚠️ mieć możliwość dodawania własnych notatek bezpośrednio w kursie,
⚠️ móc przeskakiwać do poszczególnych fragmentów nagrania (jak w trakcie oglądania koncertu na YouTube),
⚠️ dowiedzieć się nieco więcej o samych kryteriach wyboru pomysłów (zabrakło mi informacji, że ocenianie propozycji rozwiązań jest w porządku),
⚠️ zyskać szansę na zweryfikowanie swoich odpowiedzi w teście;
Podsumowując, Design Thinking Start to przemyślany i bardzo dobrze zrealizowany (technicznie i merytorycznie) kurs, wprowadzający do rozwiązywania problemów w oparciu o podejście DT. W klarowny sposób prowadzi uczestnika przez kolejne etapy pracy, oddając do jego dyspozycji przydatne narzędzia.
Jeśli zainteresował Cię dzisiejszy wpis i chcesz dowiedzieć się więcej na temat kursu, zajrzyj na dedykowaną stronę (TUTAJ). Warto.
Za dostęp do testowej wersji Design Thinking Start dziękuję DT Institute.