Turystyka z pomysłem

Uczelniane sale na ogół nie kojarzą się z kreatywnością. Przełamanie rutyny i poszukiwanie nowych form pracy wymaga odwagi, na którą stać niewielu. Do tej grupy zaliczają się władze Instytutu Geografii Miast i Turyzmu Uniwersytetu Łódzkiego, które postanowiły przetestować Design Thinking w pracy ze studentami. 

Dzięki zaproszeniu Justyny Mokras-Grabowskiej i Aleksandry Mroczek-Żulickiej miałem okazję stać się częścią tego eksperymentu. Wczoraj (12.02.2019) przeprowadziłem warsztat wprowadzający do Design Thinking, skierowany do pracowników naukowych Instytutu.

Wysoko zawieszona poprzeczka

Prawdę mówiąc, miałem pewne obawy przed zajęciami.

Po pierwsze, moja praca na uczelni to przede wszystkim kontakt ze studentami. Przygotowanie warsztatu, który nie zawiedzie oczekiwań o wiele bardziej wymagających akademików stanowiło spore wyzwanie.

Po drugie, nie miałem pewności, na ile udział wykładowców jest spowodowany chęcią poszerzenia warsztatu, a jaką rolę odgrywa motywacja zewnętrzna. Nie trzeba wielu doświadczeń w prowadzeniu treningów twórczości, żeby zorientować się, że apel bądź kreatywny nie ma racji bytu, kiedy jego adresat nie odczuwa potrzeby eksperymentowania.

Po trzecie, sama konstrukcja warsztatu i jego specyfika wiązały się z ryzykiem. Forma warsztatu momentami zbliża się do zabawy, co może budzić opory u osób o ugruntowanej pozycji naukowej. Obawa przed ośmieszeniem lub osiągnięciem gorszego wyniku od młodszych stażem kolegów mogła skutecznie blokować chęć zaangażowania się w proponowane przeze mnie aktywności.

Użyteczność przede wszystkim

Skąd pomysł na Design Thinking na Wydziale Nauk Geograficznych UŁ? Jego pracownicy realizują przedmiot, w którym zachęcają studentów do pracy metodą projektową. Wtorkowe spotkanie miało na celu sprawdzenie, jak w praktyce działa narzędzie, zdobywające coraz większą popularność na salach szkoleniowych.

Jak przełożyć potrzeby użytkownika na praktyczne rozwiązania?

Nie chciałem robić kolejnego wykładu o Design Thinking (choć nie obyło się od teoretycznego wprowadzenia). Zamiast tego, postawiłem na praktykę, starając się sięgnąć po temat, który na pierwszy rzut oka wydawał się najbliższy pracownikom Instytutu. Podzieleni na cztery zespoły, poszukiwali oni nowych rozwiązań w obszarze szeroko pojętej turystyki, przechodząc przez kolejne fazy procesu.

Biuro Podróży Matrymonialnych i inne zaskoczenia

Tym, co sprawiło mi największą przyjemność, było zaangażowanie uczestników. Nie licząc pojedynczych osób, które ewidentnie nie odczuwały potrzeby uczestnictwa w warsztatach, większość grupy z otwartością podchodziła do proponowanych przeze mnie aktywności, wykazując się sporym poczuciem humoru. Jeśli studiujesz i właśnie zamykasz sesję, być może masz trudności z wyobrażeniem sobie swojego wykładowcy w pelerynie superbohaterki. Jeszcze ciężej przywołać w myślach obraz dziekana tworzącego z folii aluminiowej rzeźbę symbolizującą czekający na wybuch wulkan namiętności, skryty pod chłodem lodu okrywającym zmęczonych sobą małżonków. A to (i wiele więcej) miało miejsce w trakcie warsztatów. Doceniam dystans i zazdroszczę studentom takich wykładowców.

Prezentacja jednej z (abstrakcyjnych) koncepcji.

Rozwiązania, proponowane przez grupy, bazowały na świeżych pomysłach, dotyczących (około)turystycznych rozwiązań. Jedną z propozycji było biuro podróży matrymonialnych, które organizowałoby wycieczki, pozwalające na znalezienie swojej drugiej połówki. Innym pomysłem była wypożyczalnia foodcamperów, umożliwiających równoczesne zwiedzanie i poznawanie lokalnych smaków. Osobom, które mają trudności z logistyką wyjazdów, na pomoc spieszy aplikacja Asystent Pakowania, a miłośnicy aktywnego wypoczynku mogą skorzystać z jednego z wydarzeń tematycznych, jak spływ kajakowy śladami Titanica. Dobrych pomysłów było więcej: od organizacji podróży marzeń, przez wymienne działki letniskowe, start-up, produkujący stroje wzorowane na kostiumach superbohaterów, aż do kolacji tematycznych, gdzie przedstawiciele różnych kultur serwowaliby swoje rodzime specjały.

Małe kroki

Ciężko oczekiwać, aby po kilkugodzinnych zajęciach Design Thinking na stałe zagościł w Instytucie Geografii Miast i Turyzmu UŁ. Niemniej, wierzę, że kilkoro uczestników wtorkowego spotkania podejmie ryzyko i przetestuje narzędzie w pracy ze studentami. Cieszę się, że miałem okazję być częścią inicjatywy, która kiełkuje na UŁ. Będę mocno trzymał kciuki za powodzenie tego eksperymentu.

 

 

 

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

+ 44 = 47