Jak sprawić, żeby szkoły były miejscem przyjaznym uczniom? Co zrobić, żeby wykorzystać potencjał drzemiący w nauczycielach? Jakie rozwiązania przeniosłyby edukację na wyższy poziom? W sobotę przeprowadziłem szkolenie Lepsza szkoła, szukając zastosowań dla Design Thinking w systemie oświaty.
Szkolenie było częścią projektu “Doskonalenie Trenerów Wspomagania Oświaty”, realizowanego przez Fundację Rozwoju Demokracji Lokalnej w Łodzi. Dzięki zaproszeniu Ewy Tomczak z DT w szkole miałem okazję spotkać się z nauczycielami, trenerami i edukatorami.
Lepsza szkoła
Jak moglibyśmy ulepszyć nasze szkoły? Tak sformułowane pytanie było punktem wyjścia do pracy. Bazując na wiedzy i doświadczeniach uczestników warsztatu – czerpiąc z podejścia Design Thinking – szukaliśmy pomysłów i rozwiązań, które stanowiłyby odpowiedź na kluczowe potrzeby nauczycieli. Zrezygnowaliśmy z wcześniej przygotowanych person – osoby biorące udział w szkoleniu mogły doświadczyć mini-wywiadów i skupić się na najpilniejszych dla nich problemach.
Szybka forma i elastyczność
Formuła warsztatów wymagała błyskawicznego działania. Trzy i pół godziny, które spędziłem z każdą z grup (prowadziłem zajęcia w dwóch turach), były lekkim wprowadzeniem do Design Thinking. Mimo okrojonego czasu, udało się włączyć uczestników w proponowane aktywności i nie tylko przybliżyć im główne założenia DT, ale też dać szansę na doświadczenie procesu i wygenerowanie zalążków rozwiązań dla systemu edukacji.
Podczas rundy wstępnej skupialiśmy się na wartościach, które są dla nas ważne w pracy. Spośród kilkudziesięciu propozycji wybrałem elastyczność i… szybko okazało się, że musiałem się nią wykazać w sobotę. Poranny warsztat zaczynaliśmy w oddzielnych salach – Ewa prowadziła jedną grupę, ja pracowałem z drugim zespołem w sąsiednim pomieszczeniu. Popołudniowa sesja wymagała od nas połączenia sił i odnalezienia się w nieplanowanej sytuacji. Debiut w nowym duecie moderatorów wypadł więcej niż pomyślnie.
Problemy nauczycieli
W poszukiwaniu obszarów do pracy poprosiliśmy uczestników szkolenia o podzielenie się spostrzeżeniami na temat największych przeszkód w ich pracy. Wśród wypowiedzi pojawiły się odwołania do przytłaczającej biurokracji, ograniczonego dostępu do materiałów, zaburzonych relacji, nieefektywnego systemu oceniania czy oderwanych od wymagań współczesnego świata metod pracy. A to tylko kilka przykładów z brzegu. Po uporządkowaniu trudności w główne wątki tematyczne i ustaleniu, na które z nich nauczyciele mogą mieć realny wpływ, przeszliśmy do mini-wywiadów. Wymiana doświadczeń i przyjęcie perspektywy rozmówcy miały na celu pogłębienie wiedzy o problemie i postawienie wyzwań projektowych dla poszczególnych zespołów. Wyzwania były z kolei punktem wyjścia do generowania pomysłów, którym przyświecała jedna myśl: lepsza szkoła.
W poszukiwaniu inspiracji
Sięgnęliśmy po kilka technik pobudzających kreatywność. Oprócz klasycznej burzy mózgów zaprosiliśmy grupy do wariacji na temat 6-3-5 (pisemnej burzy mózgów, nazywanej także burzą mózgów dla introwertyków), kruszenie, poszerzające możliwe rozwiązania narzędzie Co by było, gdyby oraz rundę inspiracji. Największym, pozytywnym zaskoczeniem były dla mnie karty Seeds, z którymi nie miałem wcześniej okazji pracować (Ewa – dziękuję za podrzucenie pomysłu do skrzynki narzędziowej!).
Efektem było kilkadziesiąt pomysłów usprawnień do wprowadzenia w szkolnictwie. Wypracowane przez grupy propozycje to zalążki dobrych zmian. Niektóre z nich były ciekawymi adaptacjami biznesowych rozwiązań, inne czerpały z rozwiązań społecznych lub rozwiązań technicznych. Z pewnością nie każdy pomysł nadawał się do wprowadzenia od razu – większość z nich wymagała doszlifowania i urealnienia. Biorąc pod uwagę mocno okrojony czas warsztatów, finałowe propozycje można potraktować jako wstępne prototypy, które – odpowiednio rozwijane – mają potencjał na pilotaż w kilku placówkach.
Zachwyty
Podczas końcowych prezentacji (będących formą testów koncepcji) z najbardziej żywiołowymi rekcjami spotkały się wyjazdy integracyjne oraz stworzenie wzorowanych na biznesowych chillout roomach miejsc do relaksu w szkole. Miałem innych faworytów. Podobała mi się idea rotacyjnego dyrektora, która pozwala włodarzowi szkoły spojrzeć na jej funkcjonowanie oczami pracowników innych stanowisk. To rozwiązanie wykorzystywane przez niektóre firmy, których CEO przyjmują perspektywę poszczególnych działów, często także szeregowych pracowników, po to, żeby lepiej zrozumieć problemy przedsiębiorstwa. Jestem ciekawy, czy takie podejście miałoby rację bytu w szkołach.
Interesująca była również propozycja wyjścia z gabinetów do komfortowych, wolnych od urządzeń mobilnych stref cyfrowego detoxu, sprzyjających prowadzeniu partnerskich rozmów z uczniami i ich rodzicami. Świeżych pomysłów było więcej: zewnętrzny mentor dla nauczycieli rozpoczynających swoją ścieżkę zawodową, bank pozytywnej informacji zwrotnej, przeniesienie części pracy do wirtualnej rzeczywistości (np. rady pedagogiczne lub zespoły zadaniowe z wykorzystaniem VR) czy barterowa wymiana usług edukacyjnych za materiały szkoleniowe dla uczniów również zapadły mi w pamięć.
Lepsza szkoła? Patrząc na zaangażowanie osób, które ją tworzą, jest na to szansa. Trzymam kciuki za rozwijanie i wprowadzanie wypracowanych zmian w życie. Ewa – dziękuję za zaproszenie do współpracy. Do kolejnego spotkania!